Historia Babki – czym zaskoczył mnie połóg

Babki, przed nami kolejny cykl związany z KP, porodem oraz połogiem. Dzisiaj kilka refleksji jednej z Was, jednej z nas.


„Od początku drogi zwanej macierzyństwem wiedziałam w jakim miejscu chciałam rodzić i to dało mi maksimum spokoju ducha i siły, która następnie zaowocowały tym, iż to co miało być koszmarem z ulicy Wiązów okazało się akceptowalne a wręcz z upływem czasu źródłem radości. Nie bez znaczenia w całym przygotowaniu do macierzyństwa ogromną rolę odegrały osoby, które były dookoła mnie – lekarze, położna i partner. Przeświadczenie o tym, że jestem w dobrych rękach i że wszystko jest w porządku jest czymś co powinna zapewnić sobie każda kobieta. Przechodząc już do kwestii kluczowych poród był naprawdę taki jaki sobie wymarzyłam i gdybym miała kiedykolwiek rodzić drugie dziecko to tylko w tym samym miejscu i z tymi samymi osobami. Zdecydowałam się na znieczulenie i była to dla mnie dobra decyzja. Poród trwał około 10 godzin i nie zostawił we mnie traumy, żalu i patrzę na to doświadczenie z satysfakcja.

Natomiast w połogu zaskoczyło mnie kilka rzeczy. Niektóre z nich budziły negatywne a kolejne pozytywne emocje. 


1. Spuchnięte ciało – a dokładniej rzecz ujmując nogi jak u słonia… poczekać mi przyszło na zejście opuchlizny około tygodnia.

 2. Nawał pokarmu – przed ciążą nie wiedziałam, czy moja laktacja przebiegnie prawidłowo. Obawy, które gdzieś mi ktoś przedstawiał mijały się z prawdą – straszenie, historie z piekła rodem itp. Mały ssak już podczas kangurowania ładnie się przyssał i od razu jadł. Tak tak moje drogie mam na to dowody w postaci zdjęć 😉 potem były porady laktacyjne i one pomogły… ale to co przyszło z nawałem przeszło moje najśmielsze oczekiwania… Nie wiedziałam, że mogę mieć AŻ tak duże piersi… Gdyby nie pomoc… bardzo dobra pomoc osób z ogromnym doświadczeniem moje piersi wybuchłyby w przeciągu kilku następnych dni. 

3. Siła i euforia vs płacz– po powrocie do domu czułam się baaardzo dobrze i wręcz na takim lekkim haju bo wszystko po woli ogarniałam jednak jedno czego nie umiałam ogarnąć to płacz swojego dziecka – opanowanie go wymagało dużo cierpliwości, oddechów na uspokojenie i kolejnych prób zadziałania na niego miłością.

4. Złość i wściekłość – one również się pojawiły bo macierzyństwo to nie różowe jednorożce i pluszowe misie i pastelowe pokoje z instagrama. Emocje które nabrały niestety mocy to totalna złość, która zalewa Twoją głowę i opanowuje Twoje ciało. Czy tego chcesz czy nie chcesz. Jedynie co Ci w takiej sytuacji pozostaje to spróbować je opanować i poszukać w sobie w internecie czegoś co takie zachowanie wytłumaczy i poda wskazówki jak sobie z tym poradzić. Czy jest to łatwe – O nie… jak bardzo nie… ale czy da się zrobić ? O jak bardzo tak.

5. Strach – po urodzeniu dziecka przybiera on zupełnie inny wymiar. Potęguję się strach o swoje dziecko, rodzinę i partnera. Nagle myślisz co by się stało gdyby ich nie było lub mieli wypadek. Takie projekcje pojawiają się na bieżąco w głowie bez twojej kontroli. Warto je opanować inaczej można zwariować i zamknąć się w 4 ścianach

6. Docenienie tego co się ma – nagle hasło rodzina ma inny wymiar i nagle to co było wcześniej twoim życiem było niewystarczające. Dziecko to dopełnienie człowieka, to dostrzeganie najmniejszych rzeczy i radości.

7. Nieprzespane noce – tak są ale u mnie były przez pierwsze 1,5 miesiąca kiedy bałam się zasnąć bo miałam obawę, że dziecko umrze lub nie usłyszę jego płaczu itd. Pojawiły się najbardziej absurdalne rzeczy, które każda troskliwa mama może sobie wymyślić. Po tym czasie i złapaniu swojego rytmu – noce mogą być przyjemne wraz z dzieckiem w łóżku.

8. Spokój – w głowie i ciele pomógł cieszyć się macierzyństwem. Tak wiem jestem pod tym względem szczęściarą, której udało się opanować emocje.

9. Inny bardzo pozytywny wymiar czasu – tak… nagle okazuje się, że podczas snu dziecka w godzinę możesz posprzątać dom, zrobić obiad, złożyć pranie i wstawić nowe a w innej godzinie być pod prysznicem nabalsamować ciało, umyć włosy i zrobić z siebie człowieka – kobietę kremem bb i tuszem do rzęs. A potem takie zdziwienie jak bardzo trwoniło się te sekundy przed dzieckiem. 

10. Czarny chleb czarna zimna kawa – nie, nie tego nie było. Były za to dobre posiłki, na które starczyło czasu aby przygotować. I tutaj ważna rola drugiej strony, bo poza dzieckiem jesteśmy równie ważne – a bez jedzenia i ciepłej kawy złe i bez siły tak bardzo potrzebnej do opieki nad naszym dzieckiem.


To tylko pewien fragment rzeczywistości już z dzieckiem. Czy jest to inna rzeczywistość? Zdecydowanie tak! Czy jest chaosem – trochę. Jednak dla mnie wszystko co do tej pory wydarzyło się od kwietnia ubiegłego roku kiedy okazało się, że jestem w ciąży, było i jest w ogromnej mierze baaardzo dobre. I sądzę, że ten stan wydarzył się, ponieważ od samego początku starałam się myśleć pozytywnie, przygotować się do tego co mnie czeka, słuchać rad – dobrych osób a nie wampirów energetycznych narzekających na wszystko, prosić o pomoc osób z doświadczeniem, brać oddechy i odpuszczać złe emocje, wierzyć w to, jaką macierzyństwo daje kobietom siłę i moc, uśmiechać się do syna, partnera i świata. Tej pogody ducha i radości życia życzę sobie i wszystkim innym mamom!

Newsletter

Chcesz być na bieżąco z babkowymi sprawami?
Zapisz się do newslettera

O nas

Artykuły