Ja nie mogłam karmić – nie miałam pokarmu…

To zdanie dość regularnie pada z ust pokolenia naszych mam i babć. Ewentualnie komentarze o tym, że im pokarm zniknął, skończył się. Masowy zbieg okoliczności, czyż nie? No bo jak to możliwe, że całe pokolenia kobiet nie były w stanie karmić piersią? Uboga wojenna dieta? Czarnobyl? Ki diabeł??

Odpowiedź jest bardzo prosta: błędne wytyczne odnośnie karmienia piersią.

Na porządku dziennym prym wiodło promowanie szkodliwych zachowań, które suma sumarum po prostu zabijały laktację młodych mam.

Zaczynało się w szpitalu:
Brak kontaktu skóra do skóry.
Rozłąka z dzieckiem.
Pierwsze karmienie oraz kilka nastepnych nie piersią a butelka i sztuczną mieszanką w dużych ilościach żeby dziecko leżało spokojnie.
Zasmoczkowanie dziecka

Potem mama wracała z dzieckiem do domu:
Zalecenia aby pilnować karmień na godziny – nie częściej niż 3 godziny, jeśli dziecko płacze to widać że pokarm niewartościowy
Niewybudzenia w nocy na karmienia jeśli dziecko po prostu spało w pierwszym miesiącu życia
Unikanie nocnych karmień
Dopajanie od pierwszych dni życia – oczywiście butelką
Zatykanie dziecka smoczkiem
Soczki przeciery już w drugim miesiącu życiu

Wszystko to bardzo skutecznie niszczyło laktacje naszym mamom i babciom. A laktacje trzeba WYSTYMULOWAĆ, trzebą ja następnie CHRONIĆ oraz PODTRZYMAĆ. To się samo nie wydarzy, do tego potrzebujemy wiedzy i owocnej współpracy z naszym małym ssakiem. Podobnie jak sam pokarm od tak nie „zniknie” – trzeba wykonać szereg nieprawidłowych działań aby to się wydarzył, także na dalszym etapie karmienia (dziecko samo nie odstawi się od pierrsi przed ukończeniem roku).

Laktacja może działać nieprawidłowo jeśli dziecko jest zbyt rzadko przy piersi, jeśli ssie pierś nieefektywnie (np. z powodu zbyt krótkiego wędzidełka, które jest pod językiem i uniemożliwia prawidłowej stymulacji piersi).

Laktacja może działać nieprawidłowo jeśli mama ma problemy hormonalne (w kontekście prolaktyny ale również pracy tarczycy) oraz gdy ma schorzenia/niedorozwój gruczołu piersiowego.

Na szczęście nawet w tych przypadkach przy odpowiednim wsparciu specjalisty jakim jest certyfikowana doradczyni laktacyjna mama i dziecko mają szansę na karmienie piersią, albo przynajmniej na karmienie piersią inaczej – ściaganie i podawanie butelką, albo na karmienie mieszane, chociaż przez krótki czas. Jak wiemy każda kropla mleka mamy jest drogocenna i ważna dla naszego dziecka.

Tak więc drogie Babki, pytanie „hmmm, ciekawe czy będę miała pokarm…” nie ma prawa zawędrować do Waszych głów kiedy czekacie na dzidziusia. Bo pokarm to nie katar ani manna z nieba, szczęście, które się ma albo nie ma. Laktacja to stan, do którego nasze ciała zostały stworzone, wystarczy nie przeszkadzać naturze, pozwolić jej zadziałać. Tak, mogą pojawić się na naszej drodze problemy, wyzwania, ale pamiętajmy, że tylko kilka procent kobiet na tej planecie nie jest w stanie karmić piersią z powodów wyżej wspomnianych. Jeśli pojawia się problem poprawiamy koronę i kontaktujemy sie z cdl. I myslimy pozytywnie!

Czy znacie historie KP swoich mam? Jakie miały doświadczenia?

Autor: Nina Błaszczyk-Nowik

Newsletter

Chcesz być na bieżąco z babkowymi sprawami?
Zapisz się do newslettera

O nas

Artykuły