Łatwy start w kp. Historia Marty.

W ostatnich tygodniach Nina dzieliła się z Wami swoimi doświadczeniami rozpoczynania kolejnej drogi mlecznej. Okazało się, że długi staż karmienia pierwszego dziecka, bardzo duża wiedza, bycie Promotorką Karmienia Piersią nie uchroniły Niny przed trudnymi doświadczeniami. Bo po prostu pewnych rzeczy nie możesz przewidzieć. Ale dzięki wiedzy, możesz sobie z nimi poradzić. 

Wiemy, że czyta nas sporo kobiet w ciąży, które dopiero czekają na narodziny pierwszego dziecka i nie wiedzą jeszcze, jak wygląda karmienie piersią w praktyce. I dopóki nie urodzą i nie przystawią dziecka do piersi nie będą tego wiedzieć. Niezależnie czy jest to dziecko numer jeden czy dziecko numer pięć.
Każda mleczna droga jest inna. 
Nie możesz przewidzieć, jak dokładnie ułoży się Twój początek karmienia. I działa to również w tę stronę, że nie musisz brać za pewnik tego, że będzie boleć, będą łzy i będzie ciężka walka. 
Chciałam Wam opowiedzieć o moich początkach karmienia piersią. 
I w zasadzie mogła by to być bardzo krótka opowieść: wszystko było w porządku i poszło bardzo gładko. 

Tekla po raz pierwszy przyssała się krótko po porodzie, położne z zadowoleniem obserwowały bezproblemowe ssanie, ja zadowolona z siebie przystawiałam córeczkę do kolejnych karmień. Trochę drżącymi dłońmi, ale Tekla łapała pierś, wszystko działało jak trzeba. Żeby być zupełnie szczerą napiszę, że i u mnie pojawił się w pewnym momencie ból i ranki na brodawkach. Wiedziałam, że to nie jest prawidłowe zjawisko i że najpewniej źle przystawiam dziecko, prosiłam zatem o pomoc położne podczas wizyt poporodowych (rodziłam w domu, położne przychodziły mnie odwiedzić), a po tygodniu od narodzin dziecka zaprosiliśmy Doradczynie Laktacyjną – mimo tego, że nie miałam wielkich problemów, po prostu po to, by podpowiedziała mi, jak lepiej przystawiać córeczkę i pomóc sobie z rankami na brodawkach. Swoją drogą – wszystkie telefony związane z wizytą wykonywał mój mąż, ja nie musiałam się tym przejmować, to jedna z form wsparcia, jakie może dać Wam partner, skoro sam nie może karmić. 
Okazało się, że w moim wypadku problemem były bardzo duże piersi. Córeczka chwytała brodawkę bez problemu, ale ze względu na ciężar piersi ten chwyt się spłycał, a tym samym pojawiły ranki. Doradczyni podpowiedziała kilka sposobów jak pomóc dziecku „utrzymać” pierś, dodała mi pewności siebie. Dzięki wietrzeniu, smarowaniu mlekiem i lanoliną brodawki bardzo szybko się zagoiły. Całość rozegrała się na przestrzeni 1,5 tygodnia. Biorąc pod uwagę, że karmimy się już 22 miesiące, to naprawdę niewiele. 
Oczywiście – towarzyszyły temu wszystkiemu rozterki młodej mamy, niepewność, hormonalne jazdy i upewnianie się u wszystkich koleżanek, których wiedzę na temat karmienia piersią ceniłam (jeśli to czytacie przepraszam za molestowanie 😉), że robię wszystko jak trzeba. Ale to nie były trudne, traumatyczne doświadczenia. Mój początek karmienia piersią przebiegł w zasadzie bezproblemowo. Nie miałam nawet dokuczliwego nawału, nie doświadczyłam nieprzyjemnego twardnienia piersi. 
Czy jest w tym jakakolwiek moja zasługa? Tak – miałam wiedzę na temat karmienia piersią i wiedziałam, gdzie szukać pomocy. 

Czy to wszystko stało się tylko i wyłącznie dzięki mnie? – Nie, na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. 
Czy jeżeli Twoja droga mleczna rozpocznie się mniej komfortowo to będzie Twoja wina? – Nie. Są rzeczy, na które nie masz wpływu. Mamy też różny próg bólu, różne wsparcie dookoła siebie, no i w końcu inne ciała. 

Chciałybyśmy, żebyście wszystkie wiedziały, że każdy start w karmieniu piersią będzie inny, tak jak i każda z nas jest inna. Starty w karmieniu piersią kolejnych dzieci jednej matki mogą być różne. 
Nie musicie się bać i nastawiać na to, że to będzie ciężka orka, traktować jako oczywistość to, że na pewno będzie boleć i musisz stoczyć ciężką batalię o karmienie. 

Możesz zrobić bardzo dużo, żeby ten start w karmieniu piersią był jak najłatwiejszy, przede wszystkim zdobywając wiedzę. I jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że to wystarczy. Karmienie zadziała jak plug in – plug out i już. 
I każdej z nas, które mają dopiero przed sobą te pierwsze dni karmienia piersią tego życzymy. By było prosto i przyjemnie. 

Chętnie poczytamy o Waszych bezproblemowych historiach z początkiem karmienia piersią. 

PS Na zdjęciu Tekla ma dwa tygodnie, a my czuliśmy się na tyle pewnie, że pojechaliśmy na dłuższą wyprawę niż krótki spacer w okolicach domu.

Newsletter

Chcesz być na bieżąco z babkowymi sprawami?
Zapisz się do newslettera

O nas

Artykuły