Dzisiaj o dwóch bardzo malutkich i bardzo walecznych ssakach i ich niesamowitej mamie.
Dziękujemy Ewelinie, że zgodziła się podzielić swoją historią i zdjęciami.
„Swoją historię musiałabym zacząć od samego początku. W tym roku skończyłam 39 lat .Mam prawie 18-sto letniego syna i 12-sto letnią córkę. Między tymi dziećmi miałam jedną stratę. 5 lat temu podjęliśmy z mężem decyzję, aby postarać się o trzecie dziecko i tak o ile udawało się zajść w ciążę niestety straciłam trzy córeczki rok po roku. W końcu zrobiłam badania okazało się że mam zakrzepice i szansa jest, ale na heparynie. Cały kolejny rok biłam się z myślami czy warto ponownie próbować aczkolwiek instynkt był silniejszy. I tak ponownie zaszłam w ciążę i tu Bóg się zlitował i oddał, co zabrał.
Od początku była to ciężka ciąża. Pierwsza hospitalizacja z obfitym krwotokiem w 10 tygodniu, ale dzieci walczyły, następna 15 tydzień i znowu cudem się udało aż przyszła ta feralna noc kiedy to w 29 tc odeszły mi wody u jednego z bliźniaków. Pogotowie zabrało mnie do szpitala 60 km dalej. Dwa dni później CC. Chłopcy przyszli na świat w zamartwicy, z wrodzonymi zapaleniem płuc, bezdechem itd. Dodatkowo okazało się że miałam aktywny konflikt serologiczny
Pokarmu oczywiście nie było, raz że za wcześnie, dwa za duży stres. Położna laktacyjna w drugiej dobie wyciskała siarę dosłownie parę kropelek, ale dla mnie to było coś. Niestety w trzeciej dobie wywieźli mi dzieci do innego szpitala. Ja zostałam sama z dwiema mamami w pokoju, które tuliły swoje dzieciątka. Musieli mi podać leki uspakajające. Wyszłam w szóstej dobie.
W domu czekał na mnie laktator. Zaraz po wejściu zaczęłam odciągać udało się ściągnąć niecałe 50 ml z każdej piersi. Odciągałam co półtora godziny również w nocy. Na efekty długo czekać o dziwo nie musiałam trzeciego dnia ściągałam już po trzy litry na dobę a parę dni później dochodziło do czterech.
Chłopcy byli miesiąc na OIOM-ie , niestety z powodu częstoskurczu i migotania przedsionków u mniejszego dzieci zostały rozdzielone każdy leżał gdzie indziej, a skończyli na patologii gdzie uczyli się ssać że smoczka, połykać i oddychać jeszcze w innym szpitalu. Dziennie jeździłam 50 km do pierwszego potem następne 20 km do następnego z moim pokarmem. Dzieci początkowo miały wejścia centralne potem długo sondę. Za jednego oddychał respirator potem bardzo długo CPAP a na sam koniec noski. Po półtora miesiąca wreszcie dostaliśmy wypis i tu moim priorytetem było przedstawienie ich na pierś.
Zrobiłam to w dwa tygodnie aczkolwiek potrzebna była silna wola i samozaparcie. Te dwa tygodnie w dzień i noc co chwilę dostawiałam ich do piersi. Pierwsze przeszliśmy na pierś tylko w nocy a potem stopniowo w dzień.
Od tamtej pory karmimy się tylko piersią. Najniższa waga chłopców to 1300 pierwszy i 1420 drugi dzisiaj byliśmy się szczepić i waga pierwszy 6700 drugi 6680.
Nigdy nawet przez chwilę nie zwątpiłam w moje piersi i to że nie będzie pokarmu.
6 listopada chłopcy kończą pół roku ważą po 6800 i na każdej wizycie pada pytanie czym dokarmiam , jakim mlekiem Nawet lekarze nie wierzą w możliwości jakie stworzyła natura dając kobiecie piersi 😉 ”