Agnieszka: Przy trzecim porodzie, ból ścinał z nóg, wolałabym rodzić jeszcze dwa razy bez podania oksytocyny, niż raz z.
Adrianna:Miałam podaną ponieważ wody odeszły, czas leciał, a nic nie ruszało, dopiero po oxy ruszyło…
Amelia: 2 porody oxy, trzeci bez. Bez oxy rodziłam 3 dni a bol taki, ze mdlalam. Uczucie jakby mnie zywcem na pol kroili.
Ula: Przed podaniem miałam regularne skurcze (i normalne i z krzyża) od ponad 12 godzin, ale rozwarcie minimalne i nie szło dalej… Nawet te skurcze z pleców to była przyjemność w porównaniu do tego co się ze mną działo po oksy… No i chwilę po podaniu u Córci zaczęło się dziać niewesoło i musiało się skończyć cc.
Klaudia:Przy pierwszym porodzie dostałam oksy przy 8cm na „przyspieszenie”. Nic to nie dało tak naprawdę, bo i tak rozwarcie szło swoim tempem. Drugi poród domowy, bez medykalizacji. Niebo a ziemia…
Natalia: Podana dwukrotnie. Przy pierwszym chodziłam po ścianach z bólu. Przy drugim nawet się nie zajaknelam. Drugi poród był po prostu piękny. Jedynym krzykiem, był okrzyk radości, a jedynymi lzami – łzy szczęścia.
Gosia: Mi podali ale przy pełnym rozwarciu bo akcja porodowa zwalniała i skurcze się cofnęły… 🙄 jak tylko podłączyli oksy to poszłooooo
To tylko niektóre z Waszych komentarzy pod ankietą, za które bardzo dziękujemy. Wynika z nich kilka rzeczy – ja skupię się na oczywistej.
Jesteśmy bardzo, bardzo różne.
Począwszy od tego z jak różną łatwością lub trudnością zachodzimy w ciąże, potem z jakim komfortem, dyskomfortem, problemami, zagrożeniem doświadczamy ciąży, skończywszy właśnie na przebiegu porodu – porodu na który składa się wiele czynników. Tych fizycznych jak również emocjonalnych, one wcale nie są mniej ważne.
Ile jest we mnie przerażenia?
Jak bardzo jestem ZAMKNIĘTA? (czy dziecku będzie wtedy łatwiej, czy trudniej..?) tym strachem, stresem.
Jaka panuje atmosfera w miejscu porodu?
Jakie dostaje wsparcie – od partnera, od położnych?
Z tego co piszecie oksytocyna jest często podawana bo za mało, za wolno się dzieje. Mój pierwszy poród był do granic możliwości zmedykalizowany, cudem nie zakończył się po 28 godzinach CC. Na drugi natomiast wybrałam Domu Narodzin. Gdzie zamiast worków z oksytocyną po prostu miałam przykaz stymulowania brodawek podczas porodu i wytworzenia sobie samej tej oksytocyny- bo rozwarcie postępowało bardzo wolno. I po godzinie stałej stymulacji skurcze zaczęły rosnąć w siłę, po dwóch godzinach stymulacji wiedziałam, że jak tylko dotknę piersi skurcz porwie mnie jak tornado…
Po trzech trzymałam w ramionach syna.
To jest moja historia. Nie ma z niej wynikać, że każda jedna kobieta, która miała podaną sztuczną oksytocynę w kroplówce wystarczyłoby, że pomajstrowałaby sobie przy piersiach i by „poszłoooo” jak napisała jedna z Was. Mogłoby się nic nie wydarzyć. Czasami podanie oksytocyny jest wręcz konieczne. Bywa też tak, że naprawdę wystarczy trochę czasu i te same efekty można osiągnąć w naturalny sposób, za który nasze ciało i nasze dziecko nam podziękują. Poprzez przytulanie, całowanie, stymulację piersi.
Jestem ciekawa Waszych doświadczeń w tym temacie podczas porodu.
Autor: Nina Błaszczyk-Nowik